Orle Skałki

Pomysł na wycieczkę za miasto

Wyprawa na Orli Kamień to fajna propozycja na krótki wypad za miasto dla tych, którzy obawiają się w zimowych warunkach atakować wyższe szczyty w Bieszczadach. Ale uwaga! Mimo iż szlak jest krótki i niewymagający, zima to specyficzny czas na górskie wędrówki, kiedy nie obejdziemy się bez ciepłych ubrań i odpowiedniego obuwia. Należy pamiętać, że szlaki mogą być śliskie, nieprzetarte oraz że zmrok zapada dużo wcześniej niż latem. Nie zaszkodzi również wyposażyć swój plecak w termos z ciepłym napojem oraz energetyczne przekąski – brodzenie w głębszym śniegu może być bardzo wyczerpujące.

Orli Kamień (518 m n.p.m.) to jeden ze szczytów pasma Gór Sanocko-Turczańskich górujący nad miastem. Nieopodal znajduje się grupa pięknych ostańców skalnych zwanych Orlimi Skałkami, ale o tym później. Na szczyt prowadzą dwa szlaki PTTK, oba spotykają się przy budynku dworca głównego PKP, można więc zrobić atrakcyjną pętlę. Czerwony szlak prowadzi przez centrum miasta, rynek, dalej wzdłuż Sanu, przez most Białogórski i Białą Górę właśnie. Tam, na granicy lasu napotkacie studnię z wypływającą z niej źródlaną wodą…

… ale nie jest to studnia zwyczajna. Królewska Studnia, bo tak ją nazwano na cześć królowej Bony z rodu Sforzów, która przebywała na sanockim zamku, powstała na skutek nieszczęśliwego wypadku. Podczas konnej przejażdżki po okolicy w towarzystwie swoich dwórek, koń królowej nagle potknął się o wystający z ziemi kamień. W miejscu tym wytrysnęła woda – zimna i wyśmienita w smaku, a że dzień był gorący dziewczęta towarzyszące królowej ochoczo poczęły wodę ze źródła pić i przemywać w niej twarze by zaznać trochę ochłody. Nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystkie wypiękniały, tak, że żadne inne na królewskim dworze równać się z nimi nie mogły. Wieść o cudownych właściwościach źródlanej wody szybko rozeszła się po okolicy. Według legendy nie było w tamtych czasach piękniejszych dziewcząt niż sanoczanki.

Inna legenda mówi, że to wcale nie jest studnia, tylko pozostałości po zamku który zaczęła królowa Bona budować na zboczu góry, ale nie dokończyła i budowla popadła w ruinę i zarosła lasem i krzakami. Pod ziemią ponoć ciągną się głębokie lochy i tunele z których jeden prowadzi pod Sanem aż do królewskiego zamku. Być może budowniczy kopiąc tak głęboko natrafili na kryjówkę jakiegoś diabła strzegącego zazdrośnie ukrytych skarbów i dlatego budowy nie ukończyli… Wieść niesie, że jeden z sanoczan zaczął kiedyś kopać w poszukiwaniu owych skarbów i był już bliski ich odkrycia, ale coś zaczęło ciskać w niego kamieniami tak, że ledwo uszedł z życiem.

Podążając dalej czerwonym szlakiem mijamy nieopodal pozostałości średniowiecznego grodziska, gdzie prowadzone są prace archeologiczne, punkt widokowy przy Orlich Skałach, Orli Kamień, by w końcu dotrzeć do połączenia z łącznikowym szlakiem żółtym. Wycieczkę można znacznie wydłużyć podążając dalej czerwonym szlakiem przez grzbiet pasma Gór Sanocko Turczańskich aż do przełęczy Przysłup gdzie szlak przecina DK28. W tym miejscu najlepiej zorganizować sobie transport na powrót do Sanoka.

Żółty szlak poprowadzi Was od dworca głównego PKP, ulicą Lwowską, Przemyską przez most Olchowiecki, następnie trzeba skręcić w ulicę Chrobrego prowadzącą w kierunku miejscowości Liszna. Po drodze napotkamy źródełko – znany szeroko wśród sanoczan punkt czerpania smacznej wody mineralnej, ale w ostatnich latach źródło bywa okresowo zanieczyszczone bakteriami, należy więc zwracać uwagę na oznakowanie przy punkcie czerpania wody. Podążając dalej szybko dotrzemy do skrzyżowania, gdzie należy skręcić za szlakiem w lewo i tu zaczyna się wędrówka pod górkę przez las. Dla leniwych sprytny lifehack – jeśli podążycie ulicą Chrobrego dalej aż do miejscowości Liszna, natraficie na przecięcie drogi ze szlakiem czerwonym, a stąd droga na Orli kamień jest już krótsza i zdecydowanie łatwiejsza.

Orle Skałki to nic innego jak wychodnie skalne. Zbudowane są ze skał fliszowych – głównie piaskowców krośnieńskich i kredowych. Są różnej wielkości, największa z nich mierzy 9 metrów. Swój grzybkowaty kształt zawdzięczają erozji. A skąd nawiązanie w nazwie do orłów? Ponoć kiedyś te królewskie ptaki miały tu swoje gniazda.

Spływ Sanem z RMF FM - wspólna zabawa.